Admitting You Have a Crush Doesn’t Have to Mean so Much

Byłoby dziwne, głupie nawet, nie zwrócić uwagi na ten klejnot historii podczas Crush Month. W październiku świadectwo Emmy o prostym akcie, jakim jest danie znać, że się w niej podkochujesz, sprawiło, że poczułam się trochę odważniejsza i śmielsza. Czy jest lepszy czas, by nabrać odwagi i powiedzieć komuś, że się w nim podkochujesz, niż Crush Month?! – Nora Taylor

Zakochania są jak detrytus z kolacji krabów: wszędzie. Wszyscy je mieliśmy. Napędzają celowo generyczne linie fabularne niezliczonych filmów; są to świadome decyzje w centrum bajillionu piosenek używanych do zaspokojenia różnych gustów; zostały one przedstawione w literaturze od co najmniej 1597 roku: „Ale miękkie, co światło przez okno łamie? To jest wschód, a Julia jest słońcem”. Napisałam to z pamięci, żeby udowodnić, że zauroczenie jest siłą napędową jednego z najbardziej znanych solilokwiów wszechczasów. Gdyby zauroczenie było słońcem, nasza konsumpcja byłaby Ziemią, pędzącą z prędkością 67 000 mil na godzinę, napędzaną przez żółtego karła miłosnego przyciągania grawitacyjnego, tkwiącego w pętli. Nie możemy mieć dość.

Pierwszą treścią Crush, którą pamiętam, jak naprawdę wpłynęła na mnie, jest bop z lat 90-tych, w którym trzech członków brooklyńskiej grupy hiphopowej Junior M.A.F.I.A. rapuje o crushach przez całe cztery minuty i 32 sekundy. „Crush On You” pojawia się na debiutanckim albumie Lil Kim z 1996 roku, Hardcore. (Fun fact: oryginalnie wydana wersja zawiera tylko Lil Cease i The Notorious B.I.G. Kim jest nieobecna na albumowej edycji utworu, mimo że album jest JEJ albumem, ale to esej na inny dzień). Na szczęście dla fanów Kim i głów hip-hopu, został wyprodukowany remiks; ta dostosowana wersja jest numerem jeden w wynikach wyszukiwania, kiedy wpisuję „piosenki o zmiażdżeniach” do paska wyszukiwania Google.

Łatwo jest pisać o „Crush On You” jako krytyk muzyczny – głęboka linia wezwania i odpowiedzi, sposób, w jaki brawura Kim wślizguje się i wysuwa z kieszeni w syntezatorowym, dziwnie melancholijnym, ale wciąż pewnym siebie rytmie – ale nie dlatego tu jesteśmy. Jesteśmy tu, bo niektóre z najbardziej błyskotliwych zjawisk w życiu są po prostu niewytłumaczalne. Na przykład dlaczego czasami znajduję okruchy ciastek Oreo w moim staniku, albo budzę się z myślą o tym jednym razie, kiedy słuchałam piosenki Linkin Park. Albo dlaczego, pomimo niepodważalnej prawdy, że Biggie Smalls nie może być uważany za eksperta od związków, w ostatniej linijce „Crush On You” udziela porad życiowych na poziomie Esther Perel: „But I had to let you know that I got a crush on you,” he presses, almost crooning, in his signature wheeze.

My voice is neither as plummy nor convincing as Biggie’s, but I, too, am here to advocate for admitting your crushes.

Według drugiej pozycji wysoce akademickiego zasobu urbandictionary.com, „crushing” jest „popieprzonym uczuciem, gdzie lubisz kogoś i jesteś nieśmiały, aby powiedzieć cokolwiek,” ograniczające przekonanie, do którego Big i ja mówimy, poo poo. Nie mogę się wypowiadać na temat tego, jak raper stał się tak mądry, by popierać radykalną szczerość (Pani Voletta?), ale zajęło mi to wiele crushy, by dojść do tego punktu.

Jak dojrzewająca nastolatka, crushuję mocno i często. Robię też dużo gównianych dowcipów, co może stanowić o moim uroku i może tłumaczyć, dlaczego to ja często jestem w tej sytuacji. Chociaż moje pozbawione kablówki dzieciństwo uformowało mnie w rodzaj dorosłego, który jest wygodny zarówno z tęsknotą, jak i wkładaniem wysiłku w przekształcanie całkowicie niezrozumiałych rozmyć w jasny obraz, zdałem sobie sprawę, że tylko dlatego, że jestem wygodny z czymś, nie oznacza, że chcę to znosić.

Dla mnie, zauroczenie czuje się tak, jakby moje serce wysyłało tekst 9-1-1 do mojego mózgu, który brzmi: „ZBLIŻ SIĘ DO TEJ OSOBY”. Chociaż nie jest to już przypadek, młodsza ja wierzyła, że oznacza to fizyczne zbliżenie… że posiadanie zauroczenia wskazywało, że jest coś, co ja i wspomniane zauroczenie powinniśmy zrobić z naszymi ciałami. Co innego mogłam myśleć w świecie ukształtowanym przez heteropatriarchat? To, że seks może prowadzić do prokreacji, jest z pewnością dobrodziejstwem dla systemów społecznych, które polegają na podmiotach takich jak ja, by je utrwalać poprzez uczestnictwo. (Niestety dla tego szczególnego mechanizmu regulacyjnego, jestem odmieńcem w maszynie.)

„Co masz na myśli, kiedy mówisz teraz 'zauroczenie’?” zapytał mnie mój przyjaciel pewnego dnia podczas lunchu, po tym jak spędziłem trochę czasu wyjaśniając, jak moje doświadczenie zauroczenia ewoluowało. „Czy podkochujesz się w kimś, kto wywarł na tobie wrażenie, czy też jest to oznaka, że chcesz zrobić coś… więcej z kimś? Czy chodzi o bycie w związku?” To pytanie zaskoczyło mnie, ponieważ nie miałem odpowiedzi, która wydawała się wystarczająca.

„Wszystko z tego,” powiedziałem jej. „Każda z tych rzeczy.” Moja przyjaciółka wyglądała na zdziwioną. „Zakochanie, dla mnie, jest pragnieniem intymności pozbawionym wszelkich oczekiwań.”

Około półtora roku temu, zacząłem regularnie spotykać się z kobietą, którą poznałem przez wspólnego przyjaciela. Spędziliśmy lato tańcząc salsę i flirtując na wietrznych dachach Brooklynu i chociaż bardzo mi się podobała, nie potrafiłem powiedzieć, czy po prostu budujemy przyjaźń, czy też nasze zauroczenie jest wzajemne. Po pewnym czasie pytanie, a tym samym przyznanie się do swoich uczuć, wydawało mi się syzyfową misją. Zbyt długo milczałam. Zamiast naprawić to poprzez komunikację, zrezygnowałam z odtwarzania w głowie wydarzeń z pijanych nocy i zagłębiania się w szczegóły, jakbym wyczesywała gnidy z włosów dziecka. Kręciłam się w kółko, co w końcu przerodziło się we frustrację, która stała się emocją, która z czasem zabarwiła wszystkie doświadczenia z moim niedoszłym, niedoszłym kochankiem. Zakochanie wygasło. Zacząłem się z nią rzadziej spotykać. I szczerze mówiąc, całe to doświadczenie było do bani. Najbardziej brakowało mi naszej bliskości, a nie konkretnej formy, jaką mogłaby przybrać.

Od tamtej pory wziąłem przykład z samego Biggiego.

„Cześć, chcę tylko wiedzieć, jak się poczułem, kiedy powiedziałem ci, że też się w tobie podkochuję?”. Rozmawiam z przyjacielem za pośrednictwem tekstu. Po tym jak ostatnio przyznał się do podkochiwania się we mnie, szybko powiedziałam mu, że odwzajemniam jego uczucie. A potem… utrzymywaliśmy bliską i kochającą przyjaźń.

„To było zabawne, ekscytujące i słodkie”, mówią mi. „I może to, co było również godne uwagi, to uczucie całości po prostu tak. Jakby nie było oczekiwań, że to musi być coś więcej… co, jak sądzę, jest sensem mówienia o swoich zauroczeniach.” Nie mogę pomóc, ale zgadzam się.

„Lubię mówić mojemu zmiażdżeniu, że jestem zmiażdżony,” mówi inny mój przyjaciel. „To wybieranie, zamiast bycia cichym i chłodnym o tym, że jest się sprężynującym, aby zaoferować to drugiej osobie – nie ma grania nieśmiałego lub manipulowania dynamiką władzy. To po prostu faktyczne powiedzenie 'Lubię cię. Podoba mi się to w tobie’ i pozostawienie tego jako oferty do przyjęcia i zbudowania na lub odrzucenia.”

Jak gazowanie, powiedzenie komuś, że się w nim podkochujesz może być darem. A jeśli oni nie lubią cię z powrotem, to w porządku – po prostu bycie szczerym wystarczy, aby pogłębić intymność, a czyż nie o to chodzi we wszystkich związkach, bez względu na to, jaką formę przybierają?

Ilustracje autorstwa Chuva Featherstone.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.