Hej wszyscy,
Więc pisałam tu wcześniej o tym jak uodpornić mieszkanie na króliki, ale teraz mam pytania dotyczące zachowania.
Zawsze miałam koty i psy z kilkoma końmi, więc mogę je czytać, ale króliki to inna gra, jak się wydaje.
Więc ona była króliczkiem, którego uratowałam po tym jak jej siostra zmarła na zastój żołądkowo-jelitowy. Była zmotywowana wyłącznie jedzeniem (szczerze mówiąc, w większości nadal jest!), ale zaczęła być bardziej figlarna, co bardzo mi się podoba. Postanowiliśmy trzymać ją w klatce tylko w nocy i wypuszczać w dzień, o ile ktoś jest w domu i może mieć na nią oko. Jest o wiele bardziej sprytna niż przypuszczałam i przy odpowiedniej determinacji wpada na wszystko. Ale to chyba znacznie poprawiło jej nastrój i w większości przestała żuć klatkę.Jednak zaczęła mnie bardzo lizać. Czasami towarzyszy temu najdelikatniejsze skubnięcie, ale to nigdy nie boli. Po prostu czasami decyduje, że musi lizać mnie i moje ubranie przez kilka minut, zanim zacznie biegać dookoła jak szalony głupek lub siada za mną na kanapie, kiedy ja się uczę.
Czy to lizanie jest oznaką jakiegoś braku witamin w jej diecie i jestem słona? Czy po prostu uznała, że trzeba mnie wypielęgnować, tak jak zrobiłby to kot? O co chodzi?
Dzięki!
Edit: błędy ortograficzne
Edit: Dzięki za odpowiedzi! Cieszę się, że jej zachowanie się poprawiło! Czuję się szczęśliwy, że zostałem uznany przez nią za godnego haha
.